Ostatni strzał francuskiego króla

Najlepszy biatlonista ostatniej dekady Martin Fourcade zakończył karierę. Wygrał bieg pościgowy w Kontiolahti, nie mógł pożegnać się piękniej.

Aktualizacja: 16.03.2020 06:29 Publikacja: 15.03.2020 21:00

Ostatni strzał francuskiego króla

Foto: AFP

Francuz triumfował w tym samym miejscu, gdzie dokładnie dziesięć lat wcześniej odniósł pierwsze ze swoich 79 pucharowych zwycięstw. Wszystko wyglądało tak, jakby pożegnanie zaplanował mu ceniący symbole dramaturg.

Fourcade startował w koszulce lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, żółty trykot naciągnął na puchową kurtkę także podczas dekoracji. Zawody wygrał, ale trofeum nie zdobył, bo w biatlonie na koniec sezonu od dorobku zawodnika odejmuje się dwa najsłabsze wyniki. Dzięki temu Kryształowa Kula trafiła w ręce Norwega Johannesa Boe, który zgromadził o dwa punkty więcej. Dziś to on jest królem biatlonowych tras.

Na podium obok 31-latka z Perpignan ustawili się rodacy-następcy: Quentin Fillon Maillet oraz Émilien Jacquelin. Podobnie kiedyś, stając do dekoracji z Kamilem Stochem, przygodę ze sportem kończył Adam Małysz. Boe w biegu pościgowym był czwarty. Zabrał Fourcade'owi berło, ale ostatniego dnia jakby usunął się w cień.

Na zawsze żółty

Francuz będzie „żółty na zawsze" – koszulki z takim napisem założyli po dekoracji wszyscy członkowie jego drużyny. Wcześniej Fourcade, człowiek raczej cichy i zdystansowany, spacerował wzruszony między kolegami. Ściskał, przybijał piątki. Pożegnanie było kameralne, wręcz rodzinne, bo z powodu epidemii koronawirusa zawody w Finlandii odbyły się bez udziału kibiców.

Fourcade jest pięciokrotnym mistrzem olimpijskim, w sumie przywiózł z igrzysk siedem medali. 28 razy stał na podium mistrzostw świata, 13-krotnie jako złoty medalista. Pucharów Świata wygrał siedem – najwięcej w dziejach. Właściwie we wszystkich pozostałych tabelach historycznych Francuz jest drugi, za Ole Einarem Bjoerndalenem. Norweg był jednak długowieczny, startował w PŚ przez 25 sezonów – dokładnie dwa razy dłużej niż młodszy kolega.

Bjoerndalen ma więcej medali i zwycięstw, ale Fourcade bije go skutecznością. Wygrał aż 29,2 proc. swoich startów, na podium stał częściej niż w co drugim (53,5 proc.). Wydawałoby się, że Francuz zdobył w biatlonie wszystko, ale aż do lutego brakowało mu w koronie jednego klejnotu. Dopiero na mistrzostwach świata w Anterselvie wywalczył z kolegami złoto w sztafecie.

Francuzi czekali na taki sukces 19 lat, Fourcade popłakał się na mecie. Właśnie wtedy podjął decyzję o zakończeniu kariery. – Wiedziałem, że mogę odejść pogodnie – mówi.

Słowo „koniec" chodziło mu po głowie od dawna. Już po igrzyskach w Pjongczangu oznajmił, że planuje startować jeszcze przez dwa lata i na mecie sezonu 2019/20 zdecyduje, czy porzucić karabin i narty. Rok poolimpijski miał słaby: zajął 12. miejsce w PŚ, pierwszy raz od dziesięciu lat zakończył MŚ bez medalu. Zacisnął zęby, przetrwał kryzys, wrócił.

Skutek przyniosły ciężkie treningi i odcięcie się od świata na zgrupowaniu, które zaczął chwilę po Bożym Narodzeniu. Trener Vincent Vittoz powiedział, że właśnie tam jego podopieczny odnalazł spokój. Po świątecznej przerwie wygrał cztery kolejne biegi. Znów imponował skutecznością na strzelnicy – jego średnia z całej kariery to kosmiczne 87,6 proc.

Koniec kariery ogłosił dzień przed biegiem pościgowym. Chciał, aby kibice mieli świadomość, że oglądają go po raz ostatni. Tak samo, jak on kiedyś śledził pożegnanie wielkiego poprzednika Raphaëla Poirée. – To nie była łatwa decyzja, ale jestem pewien, że była właściwa – twierdzi Fourcade.

Dopingowa krucjata

Duży wpływ na tak wczesne zakończenie kariery miała rodzina. Fourcade ma dwie córki: dwuletnią Ines i czteroletnią Manon. Sam określa się jako „miłośnik sportu, dumny ojciec". Zawsze stawiał jasną granicę między życiem zawodowym i prywatnym, to drugie było dla dziennikarzy strefą zamkniętą.

Najważniejszą postacią w jego karierze był starszy brat Simon. – Nieustannie popychał mnie do tego, żebym był jeszcze lepszy – wyjaśnia. Są ulepieni z innej gliny, bo Simon to ekstrawertyk, a Martin nigdy nie był wylewny, zawsze ważył słowa. Pasuje to do człowieka, który w sporcie najbardziej ukochał samotne treningi w górach.

Zdecydowanie opuścił strefę komfortu, gdy po dwuletniej karencji do startów wrócił eksdopingowicz Aleksander Łoginow. Fourcade dyskwalifikację nazwał „największym trofeum" Rosjanina. Złośliwie zauważył, że jego rywal „po powrocie jest silniejszy niż wcześniej" oraz podkreślił, że „nigdy nie będzie go szanował". Wcześniej wspólnie z Czechem Michalem Šlesingrem i Amerykaninem Lowellem Baileyem przygotował petycję, w której domagał się ośmioletnich kar za doping oraz odbierania zamieszanym federacjom miejsc w Pucharze Świata.

Kiedy dziennikarze pytali, jak rodził się jego sportowy sukces, Fourcade jako swój największy atut zawsze wskazywał mentalność. Fakt: na porażki reagował doskonale. Po nieudanym biegu zamykał się w sobie, odcinał od świata i błyskawicznie rewanżował. Tak jak podczas igrzysk w Soczi, kiedy dwa dni po szóstym miejscu w sprincie wygrał bieg pościgowy. Dziś mówi, że była to najpiękniejsza chwila w jego karierze.

Francuz triumfował w tym samym miejscu, gdzie dokładnie dziesięć lat wcześniej odniósł pierwsze ze swoich 79 pucharowych zwycięstw. Wszystko wyglądało tak, jakby pożegnanie zaplanował mu ceniący symbole dramaturg.

Fourcade startował w koszulce lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, żółty trykot naciągnął na puchową kurtkę także podczas dekoracji. Zawody wygrał, ale trofeum nie zdobył, bo w biatlonie na koniec sezonu od dorobku zawodnika odejmuje się dwa najsłabsze wyniki. Dzięki temu Kryształowa Kula trafiła w ręce Norwega Johannesa Boe, który zgromadził o dwa punkty więcej. Dziś to on jest królem biatlonowych tras.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
szachy
Radosław Wojtaszek: Szachy bez Rosji niczego nie tracą
szachy
Radosław Wojtaszek wraca do formy. Arcymistrz najlepszy w Katowicach
Szachy
Święto szachów i hitowe transfery w Katowicach
Inne sporty
Magnus Carlsen wraca do Polski. Będzie gwiazdą turnieju w Warszawie
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?